Ambasadorowie dobra i piękna

Muzeum Regionalne w w Brzozowie przyzwyczaiło swoich sympatyków do wydarzeń na określonym, wysokim poziomie. Niemniej jednak spotkanie  6 kwietnia w gościnnych pierzejach tej placówki miało wyjątkowy charakter. Gośćmi tego wieczoru byli dwaj niezwykle wrażliwi, zakochani w urodzie Karpat artyści. Pierwszym z nich był autor poetyckiego uroku filmu „Wypasiony raj” – młody operator, fotograf i podróżnik – Łukasz Grudysz. Przyjechał do Brzozowa wprost z Izraela, aby przedstawić dokument poświęcony dominującej niegdyś w krajobrazie Karpat i z pietyzmem dziś odtwarzanej rasie konia huculskiego. Film kręcony zarówno w pejzażach zimowych, jak i pozostałych części roku ukazał nierozerwalny – zdawałoby się – związek hucułów z ludnością od stuleci ponoszącą trudy życia w Beskidzie, Bieszczadach czy Gorganach. Wrażliwość na detal, wzruszające sceny rodzajowe, symbolika ujęć wreszcie znamionują technikę Łukasza Grudysza, syna znanego i uznanego w naszym regionie operatora rzeszowskiej telewizji – Jana Grudysza. Janek odszedł przedwcześnie, lecz mógłby być dumny ze swoich następców: najmłodszego Łukasza, wziętego krośnieńskiego fotografa Piotra Grudysza oraz – najstarszego – Pawła. Z myślą o kontynuacji dzieła ojca prowadzą galerię jego imienia, utworzyli także fundację  Jana Grudysza. Wracając do Łukasza, to fotografie w dużych wymiarach, przedstawiające w autorskim ujęciu urodę koni huculskich, można w kwietniu obejrzeć w sali wystaw brzozowskiego muzeum. Jej tytuł: „Hucuły – konie Karpat Wschodnich”. Oczywiście wieczór nie byłby pełen, gdyby nie krótki, bo liczący zaledwie 6 utworów, recital Rado Barłowskiego. Niby nic wielkiego, bo raptem gitara i kilka mądrych tekstów zaśpiewanych męskim głosem. Ewokacja wędrówek po Karpatach, pieśni turystycznej, krainy łagodności, bieszczadzkich klimatów pomiędzy połoniną a niebem. A jednak uwiódł, oczarował i dopełnił uroków tego wieczoru wszystkim. Ślad tego uchwycili może reporterzy Telewizji Rzeszów, którzy zjawili się w samą porę, aby przygotować migawkę z tego wydarzenia, na które przyszli wszyscy, którzy jak powiedział Łukasz Grudysz, mieli i chcieli przyjść.

Damian Kierek