Panie Dziedzicu…
– O co chodzi?
– No, kierownik kopalni w sprawie nafty do lamp
– Odbiorę
Trzeba bowiem wiedzieć, że do 1939 r. właścicielem firmy Towarzystwo Wiertnicze „Grabownica”, działającej we wsi i mającej siedzibę w budynku przy ul. Zamkowej 30 w Sanoku był inżynier Maksymilian Fingerchut. Pierwszym szybem naftowym był odwiert „GATEN”. Tutejsza ziemia była nasycona naftą już od pierwszych wierceń w ostatnich latach XIX wieku. Tu, w spokojnym klimacie, kiwony miarowo i dostojnie czerpią z ziemi naftę. Tu w pięknym zakątku Pogórza kopalnie „Graby” i „Wanda” już od lat niezmiennie wydobywają z głębin cenny surowiec. Gdzie ziemia z kopaliną, tam i nafciarze pracują przy odwiertach i starej gazoliniarni. Pierwsze odwierty to rok 1899 i tu zaczyna się historia pionierskiej pracy ludzi nafty. Tak właśnie zaczął się dzień w pałacu na kopalni i w siedzibie Kazimierza Ostoi Ostaszewskiego. Służba obudziwszy pana do śniadania, przygotowania poczęła. Telefon wybudził imć pana Kazimierza ze snu głębokiego, a pierwsze ubiwszy interesy dla fabryki powozów, zadzwonił do kuchni by służba raczyła podać kawę. Mgły poranne idące od płynącej obok pałacu Stobnicy otulały pałacowy park. Stare lipy, a był to lipiec, rozsiewały woń kwiecia po okolicy. Służba oporządziła konie w stajniach, by za dnia służyły panu. Zadzwoniła pałacowa oficyna:
– Siodłać Panie konia?
– Ano trzeba.
Bowiem każdego ranka imć Ostaszewski raczył się konną przejażdżką po swych włościach. Jego miłością były konie. Historia Kazimierza Innocentego Ostoi bierze swój początek w nieodległym Wzdowie. Tutaj w pałacu rodziny Ostaszewskich przychodzi na świat 28 lipca 1864 roku. Ojciec jego Wojciech Teofil Ostaszewski i matka Emma Honorata Ida z Załuskich (1813 – 1912) córka Karola Załuskiego i Amelii z Ogińskich, pianistka i działaczka społeczna, prócz syna Kazimierza dorobili się Stanisława I Adama zwanego Leonardem ze Wzdowa, pioniera polskiej awiacji i córkę Marię. Był postacią nietuzinkową, po matce zamiłowania miał także do fortepianu. W odziedziczonym po ojcu majątku Grabownica w 1889 r. zakłada PIERWSZY INSTYTUT SPORTOWY „GRABOWNICA”. Prowadził on działalność w zakresach: konie, fabryka powozów i bryczek, fabryka rymarsko-siodlarska oraz fabryka urządzeń stajennych dla koni. Firma Ostaszewskiego oferowała konie wierzchowe półkrwi angielskie, araby, angloaraby, galicyjskie, „mierzynki”. Fabryka powozów produkowała wg wzorców europejskich, amerykańskich oraz własnych. Były to: landaery, landolety, powozy półkryte, faetony, breaki, dogcarty i wiele innych.
Sam Ostaszewski upodobał sobie konie pełnej krwi angielskiej w przeciwieństwie do Europy gustującej w arabach. Konie z jego stajni brały udział w wyścigach już od 1895 r., po pewnym czasie zyskały renomę w Galicji. Barwy Kazimierza święciły sukcesy na torach wyścigowych we Lwowie, Krakowie, Wiedniu, Budapeszcie, Pradze, Pardubicach, Rydze i Odessie. Do jego najlepszych koni wchodziły: Polish Galloway, Licho Bez Szlarki, klacz ta wygrała Wielki Międzynarodowy Steeple Chace w Krakowie, Liszka, ta wygrała we Lwowie, Zeppelin. On odniósł zwycięstwa w Warszawie, Wiedniu, Budapeszcie w latach 1912 i 1913. Ponadto w jego stajniach wychowywały się klacze Ardenka, Paź Królowej, Skandal, Sapristi i Jamka. Na nich to zarobił pełną sumę 500 tysięcy koron. Zajmował się także reprodukcją, konie jego kupowały Austriackie Ministerstwo Rolnictwa i Zarząd Stadnin Państwowych W Polsce. Nastał rok 1895 i Ostoja zakłada Galicyjskie Towarzystwo Zachęty I Wzajemnej Pomocy W Chowie Koni, w roku zaś 1920 Towarzystwo Jazdy Konnej. Po odzyskaniu przez Polskę suwerenności w 1929 roku we Lwowie ustanowił Małopolskie Towarzystwo Zachęty Do Hodowli Koni i był jego pierwszym prezesem. Napisał i wydał pierwsze na terenie Polski księgi stadne koni arabskich i półkrwi – dzieło Oficjalna Księga Stad Koni Półkrwi Dla Galicji I Bukowiny. Pierwsza księga stadna koni arabskich wydana została drukiem przez Galicyjskie Towarzystwo Chowu Koni i Wyścigów pod redakcją Ostoi. Po pierwszym unieważnionym małżeństwie, ożenił się powtórnie z Heleną Pio de Saint Gilles (1875-1965) córką duńskiego profesora Jeana Frederica Pio i Elżbiety Sponneck. Było to w roku pańskim 1904. Urodziły mu się dwie córki Olga i Yolanda Ingeborg, utalentowana skrzypaczka.
A w Grabownicy… istniała fabryka, „czworaki”, żydowska karczma „Na Kamieniu” usytuowana koło dzisiejszej „Agronomówki”. W katalogu wydanym na zlecenie fabryki odnaleźć możemy projekty powozów i bryczek, które tu wykonywano. Fabryka istniała na dzisiejszych łęgach, tam też były pańskie „czworaki”. Ladzin, mała wieś na trasie do Rymanowa… Tu w 1928 r. przybywa Ostoja. Do dnia dzisiejszego zachował się dworek Ostaszewskiego, tu Yolanda wraz z ojcem przygrywała na skrzypcach. Dworek murowano-drewniany opleciony był dzikim winem. Pamiątka szlacheckiej bytności rodziny Ostaszewskich. Dworski starodrzew w parku i nuta na skrzypce córki. Pozostały pożółkłe fotografie w rodzinnym sztambuchu, pamięć pielęgnowana przez obie córy. W roku 1948 dziedzic umiera. Chociaż mury dworku milczą, to jednak odczuć można wieczorami oddech imć Pana Kazimierza i jego czasów. Na starej fotografii widnieje jego sylwetka na tle swej posiadłości, zaś na obrazie Jacka Malczewskiego pozuje także nasza barwna postać. Pamiątki te to czasy pionierów hippiki, rodzącej się niepodległości i klimat przełomu wieków.
Kazimierz był nieco innego wymiaru niż jego równie słynny brat Adam Jan Kanty. Ta nietuzinkowa postać wpisała się w dzieje Europy jako znawca awiacji i konstruktor latających prototypów. Ale… zacznijmy od początków. Urodził się podobnie jak Kazimierz w rodzinnym Wzdowie. Ziemiańskie pochodzenie ułatwiło mu zyskanie gruntownego wykształcenia. Z zawodu był agronomem jednak zdobył dyplom i doktorat z prawa oraz filozofii. Nie było wówczas chyba dziedziny nauki, którą Adam by się nie zajmował. Interesowały go plastyka, architektura, optyka, fizyka, akustyka, hydrostatyka, elektryczność, magnetyzm, chemia i zoologia, botanika, agrotechnika, geografia, geologia, historia, archeologia i muzyka… Nauka w tych dyscyplinach przychodziła mu z łatwością. On chłonął wiedzę. Nazywano go geniuszem z Podkarpacia i „Leonardem ze Wzdowa”. Dlaczegóż? Bowiem jako 16 latek skonstruował model sterowca, jakiego używano w działaniach wojennych w czasie wielkiej wojny. Swoje udane pomysły konsultował z takimi sławami awiacji jak konstruktorzy bracia Orville i Wilbur Wright oraz Louis Bleriot – twórcy maszyn we Francji.
Kończył się wiek, a z nim zaczął się nowy – rozwoju technicznego i naukowego.
Co Ostaszewski osiągnął?
- 1876 r. zbudował duży model sterowca, modele lotu mechanicznego, i aerodynamicznego w Krośnie.
- 1881 r. model samochodu,
- 1888 r. w Berlinie miał swój pierwszy lot wolnym balonem; z polską flagą.
- 1889 r. silnik wybuchowy, odrzutowy, którego próby przeprowadzał w Krośnie.
-
1892 pierwszy latający model Stibora 1i maszyna wznosi się na 100 metrów.
Kilka chwil potem powstał we Wzdowie Stibor 2, a napędem była siła mięśni pilota. Patent na koncepcję Stibora 2 uzyskuje we Francji w 1909 roku.
-
1896 r. model mechaniczny sfer świata opatentowany w Rosji,
- 1900 r. silnik hydrauliczny, na który uzyskał patent we Francji,
- 1908 r. zabawka latająca, którą opatentował w Anglii,
- 1909 r. otrzymał we Francji patent na koncepcję „Stibora 2” czyli latającego pionowzlotu, opracował silnik gazowy, ze zbiornikiem na gaz świetlny i urządzenia techniczne drukarskie.
Marzenia o lataniu zbliżały go do gwiazd. Zamiłowanie do astronomii sprawiło, że postanowił w swoim majątku wybudować obserwatorium astronomiczne. Była to drewniana budowla w kształcie walca, z ruchomą kopułą. Miejscowi nazwali to miejsce „Cyrklem”. Znajomość kilku języków w jego kręgach nie była niczym nadzwyczajnym, tymczasem Adam Ostaszewski znał ich ponad dwadzieścia. Oprócz biegłego posługiwania się łaciną, greką, językiem francuskim, niemieckim, rosyjskim i włoskim, doskonale radził sobie m.in. z językiem chińskim, arabskim czy perskim. Swoje umiejętności wykorzystywał w tłumaczeniu na język polski poezji z niemal całego świata. Co więcej, stworzył międzynarodowy język, zbliżony do esperanto. Nazwał go ost – od pierwszych liter własnego nazwiska. Ostaszewski gromadził wokół siebie także amatorów baloniarstwa. Swój pierwszy lot balonem wolnym odbył w 1888 r. Podczas lotu z balonu powiewała biało-czerwona flaga i nie byłoby może w tym nic nadzwyczajnego, ale wówczas Polski nie było na mapach, a lot odbywał się nad Berlinem, stolicą jednego z naszych zaborców. Ostaszewski stał się niewątpliwym pionierem lotnictwa na Podkarpaciu. Jego projekty pionowzlotów były, jak na tamte czasy, bardzo śmiałymi propozycjami. Zdumiewa rozległość jego zainteresowań, pasja z jaką podchodził do nauki, chęć odkrywania, kroczenia do przodu. Na próżno żyje ten, kto nie postępuje naprzód, brzmi rodowa maksyma wpisana w herb Ostoja. Stała się ona prawdziwą dewizą życia polskiego wynalazcy. Teraz mury pałacu milczą, a wiatr historii cicho szemrze. Tylko postać w parku przypomina o świetności jego czasów. Tak było…
MARCIN MICHAŃCZYK