W dniach 11-15 września 2017 roku młodzież Gimnazjum i Szkoły Podstawowej w Grabownicy udała się na niezapomnianą wycieczkę nad piękne, polskie morze.
Był to efekt trzyletnich składek uczniów oraz ogromnego zaangażowania rodziców i nauczycieli. Opieką nad młodzieżą zajęli się wychowawcy klas trzecich: Barbara Ruchlewicz i Bartłomiej Zajdel oraz pani Stanisława Bąk i pan Eugeniusz Mularczyk.
Z Grabownicy wyruszyliśmy już w niedzielę około godziny 21. W autobusie, kierowanym bezbłędnie przez naszego wspaniałego kierowcę – pana Zbigniewa Skibę – nie obyło się bez wesołej atmosfery, śpiewania ulubionych przebojów, a także „głupich” czasami żartów, które miały nam skrócić tę długą przecież drogę. W poniedziałek rano dojechaliśmy do pierwszego punktu naszej trasy, czyli „miasteczka rekordów” – Szymbarku. Naszym celem było Centrum Edukacji i Promocji Regionu, w którym poznaliśmy historię Kaszub, dzieje języka kaszubskiego, przeżyliśmy symulację nalotu lotniczego w bunkrze „Gryfa Pomorskiego”, wysłuchaliśmy historii zsyłki Polaków na Sybir i mieliśmy okazję zobaczyć, w jakich okrutnych warunkach odbyli swą straszną podróż zesłańcy, a także dowiedzieliśmy się, jak wyglądało potem ich życie w łagrach sowieckich. Nie obyło się też bez wspomnianych przeze mnie już rekordów: widzieliśmy najdłuższą deskę świata – ponad 46m – oraz graliśmy na największym działającym fortepianie – 6.04m długości. Najwspanialszą atrakcją był jednak na pewno „Dom do góry nogami”, w którym testowaliśmy działanie naszego błędnika. Nie wszystkim wyszło to na zdrowie!
Po tej owocnej wizycie udaliśmy się do naszej bazy, czyli Władysławowa. Po zakwaterowaniu w pensjonacie Iveta, zjedliśmy pierwszy pyszny obiad w Domu Kolonijnym Ambasador, a następnie wyruszyliśmy zobaczyć piękny zachód słońca i pospacerować wzdłuż morza. Zdjęcia jedynie w części oddają uroki naszej przyrody. Te osobliwości trzeba zobaczyć….
Dni i wieczory mijały nam bardzo szybko. We wtorek udaliśmy się do Łeby, by po ponadsiedmiokilometrowym spacerze niesamowitą plażą, dotrzeć do Słowińskiego Parku Narodowego. Nie mogliśmy uwierzyć, że takie iście saharyjskie widoki można również spotkać w Polsce. Każdy z nas miał w butach mnóstwo piasku po spotkaniu z Wydmą Łącką.
Środa przyniosła wycieczkę na Hel. W drodze na ten niesamowity półwysep pospacerowaliśmy jeszcze po molu w Juracie, walcząc z wiatrem i wdychając jak najwięcej jodu z morskiego powietrza. W samym Helu nie mieliśmy zbyt wiele czasu na zwiedzanie, gdyż czekał już na nas tramwaj wodny, którym mieliśmy udać się w rejs do Gdyni. Ponad godzina spędzona na górnym pokładzie „wywiała” nam z głowy wszystkie głupie myśli! Po przybyciu do portu podziwialiśmy zacumowane tam statki-muzea: Dar Pomorza oraz ORP „Błyskawica”. Następnie przyszła kolej na wizytę w Akwarium Gdyńskim, które może pochwalić się wspaniałymi okazami zwierząt żyjących zarówno w ciepłych jak i zimnych zbiornikach wodnych. Była to też okazja do poznania historii i geografii naszego Morza Bałtyckiego. Napięty plan nie pozwalał na odpoczynek, dlatego wprost z Gdyni udaliśmy się do Sopotu. Humorów nie zepsuł nawet siąpiący deszcz, który nie odebrał nam przyjemności ze spaceru po pięknym, bo najdłuższym drewnianym molo w Europie, a także z kupionych potem pamiątek.
Kolejny dzień zaczął się jak zwykle od przepysznego i obfitego śniadania. Musieliśmy „naładować dobrze akumulatory”, gdyż czekała nas podróż do największego miasta na wybrzeżu: Gdańska. Pierwszym punktem naszej wycieczki było Muzeum II Wojny Światowej, mieszczące się w niesamowitym budynku, w którym spędziliśmy trzy godziny. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem prezentowanej tam wystawy, ale jednocześnie przejęci i zdruzgotani historią, którą ona przedstawiała. Niektóre muzealne sale zostaną w naszej pamięci na dłużej: rekonstrukcja polskiej, przedwojennej ulicy, amerykański czołg Sherman, niemiecki samolot „Sztukas”, miejsca prezentujące tragedię polskich oficerów w Katyniu, czy też zagładę Żydów, czyli Holokaust. Ogromne słowa uznania należą się naszej pani przewodnik – Aleksandrze Wieruszewskiej, która w przystępny i ciekawy sposób opowiedziała nam o tym poruszającym okresie historii świata.
Po wizycie w muzeum przyszedł czas na wycieczkę w miejsce, gdzie wojna się zaczęła, czyli na Westerplatte. Odwiedziliśmy cmentarz polskich żołnierzy, którzy zginęli w obronie półwyspu, zobaczyliśmy, zniszczone jeszcze w czasie konfliktu, koszary wojskowe, a także słynny Pomnik Obrońców Wybrzeża. Mieliśmy również okazję porozmawiać chwilę z grupą archeologów prowadzących badania w miejscu zrzucenia przez Niemców jednej z bomb.
Po powrocie do stolicy Wybrzeża udaliśmy się na spacer po jego pięknych uliczkach. Most zwodzony na Motławie, Żuraw Gdański, Bazylika Mariacka, czyli największy kościół świata zbudowany z cegły, Dwór Artusa i słynna ulica Długi Targ to kolejne przystanki naszej wędrówki. Nie mogło także zabraknąć czasu na pamiątkowe zdjęcie pod Fontanną Neptuna oraz na podobno najlepsze lody w mieście.
Powrót do naszego „tymczasowego” domu nie był już tak wesoły. Wiedzieliśmy, że czeka nas smutny czas pakowania. Nie poddaliśmy się jednak złemu humorowi i po szybkim wypełnieniu obowiązków, cieszyliśmy się ostatnim wieczorem w miłym towarzystwie przyjaciół.
W piątek, w drodze powrotnej, czekała nas jeszcze jedna atrakcja – wizyta w prawdziwym cudzie architektury średniowiecznej, czyli Zamku Krzyżackim w Malborku. Ogrom tej budowli robi piorunujące wrażenie nawet dzisiaj, a niektóre pomysły rycerzy Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny zasługują na prawdziwy podziw, chociażby sposób ogrzewania. Chłopcy byli jednak przede wszystkim pod wrażeniem prezentowanej aktualnie na zamku wystawy broni, a dziewczyny mogły się dowiedzieć, w jaki sposób rozpoznać, czy zakupiona przez nie bursztynowa biżuteria nie jest przypadkiem fałszywa.
Zmęczeni zwiedzaniem, po zasłużonym obiedzie, wyruszyliśmy w kierunku Grabownicy. W domu zameldowaliśmy się w sobotę nad ranem.
Pobyt nad morzem na pewno na długo pozostanie w naszej pamięci. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś powtórzymy tak niesamowitą przygodę. Dziękujemy wszystkim, dzięki którym była ona możliwa, naszym opiekunom za przybliżenie nam odległych, ale niezwykle pięknych zakątków Polski, a panu kierowcy jesteśmy wdzięczni za bezpieczny powrót.
Aleksandra Zajdel, kl. IIa